niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział III: Niesamowite zdarzenie

Meyer, przestań. Jedyną niesamowitą rzeczą dotyczącą stworzonego przez ciebie uniwersum jest fakt, iż twój mokry sen sprzedał się na całym świecie w milionowym nakładzie.

...Ha, może jednak powinnam przeprosić. Odcinek faktycznie rozpoczyna się dosyć tajemniczo:

Kiedy następnego ranka otworzyłam oczy, coś mi się nie zgadzało.
Było jakoś jaśniej.
Sypialnię nadal wypełniało szarozielone światło właściwe pochmurnemu dniu w środku lasu, ale zdecydowanie jaskrawsze. W dodatku zdałam sobie sprawę, że na zewnątrz nie zalega mgła.

Czyżby kosmici? A może to sam Anioł Stróż zstąpił z Nieba, by czuwać na parapecie naszej...Ekhm, wiecie co, lepiej nie idźmy w tym kierunku.

Rzuciłam się do okna i jęknęłam zdegustowana.
Zarówno podjazd, jak i drogę pokrywała cienka warstwa śniegu.

No dajcie spokój. To wszystko? Zgłaszam protest – dziewczyna robi się strasznie monotematyczna, a to dopiero trzeci rozdział. Bello, przywołuję cię do porządku – jak do tej pory narzekałaś tylko na Warda (oj, zwiędnie ci język za te wszystkie bluźnierstwa pod adresem naszego Adonisa!), Mike'a, swojego ojca, swoją matkę, sąsiada-kalekę, deszcz, Forks, nową szkołę, nauczyciela od trygonometrii, nauczyciela z łysiną, lekcje wuefu, konieczność korzystania z wspólnej łazienki, prowincjonalne maniery nowych kolegów ze szkoły, swój wygląd, brak przyjaciół, nadmierne zainteresowanie bliźnich, powtarzające się lektury szkolne i wyżej wspomniany śnieg. Skarbie, ja mam tu normę do wyrobienia, proszę mi natychmiast dostarczyć jakichś nowych powodów do płaczu!

Angst: + 5

Kiedy zeszłam na dół, Charlie zdążył już pojechać do pracy. Mieszkając z nim, czułam się poniekąd tak, jakbym była dorosła i miała własny dom. Nie było mi z tym źle – rozkoszowałam się samotnością.

I tu nasuwa się pytanie – po diabła Belka w ogóle przyjechała do Forks?

Nie mogę nigdzie znaleźć kalendarium „Zmierzchu”, będę musiała więc zabawić się w detektywa. Na początku Nju Muna panna Swan świętuje swoje osiemnaste urodziny, które wypadają trzynastego września. Zaledwie kilka godzin przed niefortunną imprezą wspomina, że są z Edwardem parą od pół roku, co oznacza, iż do Waszyngtonu przybyła w marcu - a więc najwyraźniej na drugi trymestr nauki, co potwierdza też plan zajęć znaleziony przeze mnie na oficjalnej stronie Quillayute Valley School District. Innymi słowy – do osiągnięcia pełnoletności brakuje jej sześciu miesięcy.

Dlaczego więc Renee po prostu nie zostawiła swojej latorośli w Arizonie?

Owszem, z prawnego punktu widzenia takie działanie jest nielegalne, ale w każdym ogólniaku można bez trudu znaleźć nastolatków, którzy radzą sobie sami, bo ich rodzice pracują za granicą bądź podlegają hospitalizacji – w mojej licealnej klasie były co najmniej dwa takie przypadki. Bella , przy całej swojej głupocie, nie jest mimo wszystko nieodpowiedzialna (zmieni się to dopiero po nawiązaniu bliższej znajomości z McSparklem) – dba o dom, dobrze się uczy, nie imprezuje nocami i nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek ze szkoły lub otoczenia miał powód, by zażądać spotkania z rodzicem. Spokojnie mogłaby więc przeczekać okres który pozostał jej do wejścia w dorosłość w ukochanym domu, z dala od deszczu i innych okropieństw czyhających na nią na północy kraju.

Głupota: + 30

Czemu zatem Belcia decydowała się zamieszkać z ojcem (pomijamy oczywistą odpowiedź, jaką jest Imperatyw Narracyjny nakazujący każdej Mary Sue spotkanie swego lubego w możliwie mrocznym i tajemniczym miejscu)? Odpowiedź jest prosta – ta dziewczyna cierpi na klasyczny kompleks męczennika. Za Wikipedią:

In psychology, a person who has a martyr complex, sometimes associated with the term victim complex, desires the feeling of being a martyr for his/her own sake, seeking out suffering or persecution because it feeds a psychological need.

Bella uwielbia ustawiać się w pozycji ofiary i czuć, że jest najwspanialszą i najbardziej altruistyczną osobą pod słońcem. Nieustannie podkreśla, jak niesamowicie poświecą się dla dobra swej matki i jak wiele jest w stanie znieść (TEN ŚNIEG!!!), byle tylko pani Dwyer mogła cieszyć się swoim nowym związkiem; a im więcej osób przy okazji docenia jej bezinteresowność (vide Edward w poprzednim rozdziale), tym lepiej.

Problem w tym, że tego rodzaju działanie z bezinteresownością nie ma nic wspólnego. Ktoś, kto naprawdę chce uszczęśliwić swoich bliskich nie robi ze swych wyrzeczeń wielkiej sprawy, przeciwnie, uważa je za coś oczywistego i naturalnego. Belka swym zachowaniem nie tylko udowadnia, iż jest klasycznym przykładem zjawiska, które Anglicy zwykli określać mianem 'attention whore' – machając wszystkim przed nosem swoim wyimaginowanym cierpieniem jak flagą – ale w dodatku obraża Charliego, który ze wszystkich sił stara się uczynić jej nowe miejsce zamieszkania prawdziwym domem i rani Renee, która z całą pewnością nie chce, by córka męczyła się w imię jej wygody. Ba – Renee przez wszystkie tomy serii daje jasno do zrozumienia, że CHCIAŁABY mieć swoje dziecko obok siebie.

Reasumując – Bello? Użalanie się nad swoim ciężkim losem, który sprowadziłaś sobie na głowę na własne życzenie i wbrew woli tych, dla których się „poświęcasz” naprawdę mnie nie wzrusza.

Ego: + 40
Bitch: + 20

Zjadłam szybko miskę płatków i wypiłam trochę soku pomarańczowego. Byłam podekscytowana i nieco mnie to przerażało. Wiedziałam, co jest grane. Nie było mi spieszno ani chłonąć wiedzę, ani gwarzyć z nowymi znajomymi. Jeśli chciałam być wobec siebie szczera, musiałam przyznać, że cieszę się strasznie na myśl o kolejnym dniu w szkole, ponieważ nie mogę się doczekać ponownego spotkania z Edwardem Cullenem.

Wiecie co? To jest nawet dosyć zabawne. Stefa tak się pali, aby wreszcie móc skupić się na tym, co ją naprawdę interesuje – topornych miłosnych wyznaniach rodem z harlequina – że nawet nie zauważa, iż stara się wprowadzić napięcie seksualne między dwoma osobami, które na tym etapie powinny być sobie całkowicie obojętne, jeśli wręcz nie wrogo do siebie nastawione. Oto, jak do tej pory wyglądała relacja naszej heroiny z Cullenem:

  • McSparkle wpatruje się w nią z żądzą mordu w oczach przez całą lekcję biologii
  • McSparkle próbuje zmienić grupę (przy okazji ponownie obdarzając ją spojrzeniem pełnym nienawiści)
  • uśmiechnięty McSparkle wita ją jak gdyby nigdy nic na kolejnej lekcji, co jest ewidentnym dowodem na to, że cierpi na mniej lub bardziej poważne zburzenia psychiczne
  • McSparkle wypytuje ją o to, czemu przyjechała do Forks i zabawia się w domorosłego psychologa
  • McSparkle wmawia jej, iż jego oczy są takie same jak dzień wcześniej, co jest dosyć marnym kłamstwem (ponawiam pytanie Beige) – jak można nie zauważyć różnicy między 
    tym:



    i tym:


    ? 
Czy ktokolwiek z Was widzi tu jakąkolwiek podstawę do narodzin wielkiego, epickiego romansu? Oczywiście, że nie – bo jej nie ma. Belka zainteresowała się Edziem wyłącznie z powodu jego urody, co samo w sobie nie jest nawet takie zaskakujące – problem w tym, że ten facet nie wykazuje póki co ŻADNYCH innych cech, które kwalifikowałby go jako ewentualnego kandydata na partnera (spoiler – to nie zmieni się przez całą serię, a wręcz przeciwnie; z każdym kolejnym rozdziałem będziemy zalewani coraz to nowymi dowodami na to, że Edek nie powinien nigdy wchodzić w żaden związek, dla dobra wszystkich potencjalnych towarzyszek życia). I przykro mi to mówić Stefciu, ale relacja oparta jedynie na fizycznej fascynacji (ona) i chęci kontrolowania ukochanej (on) naprawdę nie zasługuje na miano miłości.

Głupota: + 30

No i czemu kłamał, że nie nosi kontaktów? To było podejrzane.

Może się wstydzi, że bez nich jest ślepy jak ten kret? A tak w ogóle, to zazdroszczę Ci problemów, Bello.

Nadal bałam się także wrogości, jaka czasem od niego biła, i traciłam rozum, gdy tylko przypominałam sobie, jak idealne ma rysy twarzy.

Z mejerowego na nasze: Wiem, że jest ostatnim chamem i całkiem prawdopodobne, że ma psychopatyczne skłonności, ale jakie to ma znaczenie w obliczu jego idealnego oblicza?

Głupota: + 100

Zdawałam sobie sprawę, że to facet z innej bajki – górował nade mną na każdym polu. Po co zawracać sobie głowę kimś takim?

*Teatralnym szeptem* Stefciu, ona jeszcze nie wie, że Cullen jest wybitny we wszystkim, do czego się dotknie – ten fragment to dopiero za kilka rozdziałów.


Bella jedzie do szkoły i rozmyśla nad powodem swojej popularności u płci przeciwnej:

Nigdy wcześniej nie miałam takiego powodzenia u chłopców, choć przecież od wyjazdu z  Phoenix nie zmieniłam się wcale fizycznie. Może po prostu moi starzy koledzy traktowali mnie wciąż jak niezgrabną małolatę, którą w końcu byłam przez parę dobrych lat? Może miejscowi faceci byli spragnieni nowości? Rzadko widywali nowe twarze. Wreszcie, może uważali moją niezdarność za coś uroczego i chcieli się mną po rycersku zaopiekować? Tak czy siak, nie wiedziałam za bardzo, co począć z moim golden retrieverem i jego rywalem. Chyba jednak wolałam, kiedy nie zwracano na mnie uwagi.

Primo: wciąż jesteś niezgrabna (przynajmniej na razie – mnie więcej w okolicach drugiego tomu owa cecha magicznie wyparuje z twojej charakterystyki).
Secundo: Jedynym powodem, dla którego nowa uczennica traktująca wszystkich potencjalnych kolegów jak irytujące przeszkadzajki zdobywa wszystkie męskie serca jest bycie alter ego autorki. Tak, Stefa, patrzę na ciebie.

Tertio: Przestań wreszcie obrażać Mike'a, do kroćset. Ten facet, niezależnie od tego w jak żałosnym świetle starasz się go odmalować, wciąż wyprzedza o lata świetlne McSparkle'a i Pedowolfa w kategorii najbardziej pociągającej postaci męskiej.

Mary Sue: + 10
Bitch: + 1

Mignęło mi coś srebrnego, podeszłam, więc do tylnych kół sprawdzić, co to. Przezornie cały czas trzymałam się wozu. Okazało się, że każda opona owinięta jest siatką cienkich łańcuchów, tworzących na czarnym tle mozaikę ze srebrnych rombów. Charlie musiał wstać Bóg wie jak wcześnie, żeby zamocować te zabezpieczenia. Wzruszenie chwyciło mnie za gardło. Nie byłam przyzwyczajona do tego, żeby ktoś się o mnie troszczył. Czuły gest taty zupełnie mnie zaskoczył. Może nie mówił za dużo, ale o mnie myślał.

Przypatrzcie się, kochani – mamy tu do czynienia z jakże rzadkim przypadkiem docenienia ojca, któremu jednak w ramach zachowania równowagi we wszechświecie towarzyszy zwyczajowe narzekanie na matkę. Meyer, jeżeli chcesz, żebym uwierzyła w to, iż Bella była zaniedbywana w dzieciństwie, TO DAJ MI COKOLWIEK NA POPARCIE TEJ TEZY. Jak do tej pory widzieliśmy Renee zapewniającą córkę, że na Florydzie zawsze znajdzie się dla niej miejsce i Renee zdenerwowaną faktem, że Belcia nie odpisuje na maile, ergo – nie daje znaku życia. Obie te czynności wskazują na to, że pani Dwyer stawia swoje dziecko na piedestale, więc gdzie ten brak troski? Naprawdę, Stefciu, nie wystarczy NAPISAĆ, że twoja heroina od dzieciństwa musiała być samodzielna – trzeba to jeszcze odpowiednio UKAZAĆ w samej powieści.

Lenistwo: + 10


Bella dojeżdża do szkoły, wysiada z furgonetki...I w tym momencie zaczyna się właściwa akcja. Powitajcie Cichego Bohatera, Tego, Który Chciał Skrócić Nasze Czytelnicze Męki i Poległ Na Polu Bitwy – oto przed Wami Van Tylera!

Choć nic nie ruszało się w zwolnionym tempie, jak to bywa w filmach, dostrzegłam wiele rzeczy naraz. Widocznie raptowny wyrzut adrenaliny polepszył moją zdolność postrzegania.
Cztery auta dalej stał Edward Cullen i wpatrywał się we mnie z przerażeniem w oczach. To jego twarz zapamiętałam najlepiej, choć ze strachu zamarli i pozostali uczniowie. Ale nie to było w tej scenie najważniejsze. Po oblodzonej powierzchni parkingu, wirując bezładnie, pędził granatowy van. Jego system kierowniczy odmówił posłuszeństwa, hamulce piszczały ostatkiem sił. Pędził wprost na mój samochód, a ja stałam mu na drodze. Nie zdążyłam nawet zamknąć oczu.

Auto, nie auto – tru loff zawsze musi zostać dostrzeżony!

Tuż przed tym, jak usłyszałam porażający zgrzyt vana, który wygiął się przy zderzeniu, niemal owijając wokół tyłu furgonetki, coś mnie uderzyło, mocno i nie z tego kierunku, z którego się spodziewałam. Walnęłam głową o lodowaty asfalt i poczułam, że przyciska mnie do ziemi coś dużego i chłodnego. Leżałam nieopodal beżowego auta, koło którego zaparkowałam, nie mogłam jednak się rozejrzeć, ponieważ, odbiwszy się od przeszkody, wygięty van nadal sunął rotacyjnym ruchem w moim kierunku. Lada chwila znów miałam szansę stać się jego ofiarą.


Momencik.

Jak wszyscy doskonale wiemy, owym „czymś” jest McSparkle we własnej błyszczącej osobie. Skoro zdołał dobiec do Belci w tak szybko z takiej odległości, to znaczy że użył swojej wampirzej prędkości – niech to będzie sto na godzinę. Ale Edzio nie złapał jej w pasie i nie odciągnął od niebezpieczeństwa – on rzucił ją na asfalt.

Powtórzmy to jeszcze raz. Cullen rzucił Belkę na asfalt z prędkością i siłą szybko pędzącego samochodu, wskutek czego ta uderzyła głową o betonową nawierzchnię parkingu.

Pomijam już fakt, że jest to dowód niedźwiedziej przysługi rodem z Nju Muna, kiedy to Edek ćwiczył swoją dziewczyną rzut oszczepem zamiast po prostu wziąć ją na ręce i szybko uciec z miejsca zdarzenia; po czymś takim Bella powinna stracić przytomność, jeżeli nie najzwyczajniej w świecie kopnąć w kalendarz. Na bora, gdzie są edytorzy tej szmiry???

Głupota: + 200
Asshole: + 100

Usłyszałam wymówione cicho przekleństwo i uświadomiłam sobie, że nie leżę sama. Tego głosu nie sposób było pomylić. Dwie obejmujące mnie od tyłu ręce rozluźniły uścisk i wyprostowały się, jakby ich właściciel miał nadzieję, że zdoła zatrzymać zbliżające się auto. Van zatrzymał się jakieś trzydzieści centymetrów od mojej twarzy, tak, że dłonie mojego towarzysza spoczywały teraz w głębokim wgnieceniu w boku pojazdu, które zrządzeniem losu miało pasujący do nich kształt.

Dzielne autko próbuje walczyć do samego końca:

I znów wszystko przyspieszyło. Jedna z dłoni znalazła się nagle celowo gdzieś pod wrakiem vana, a coś odciągnęło mnie raptownie do tyłu, szorując moimi nogami po asfalcie, jakby należały do szmacianej lalki, aż wreszcie uderzyły o oponę beżowego samochodu. W tym samym momencie van obrócił się odrobinę do akompaniamentu ogłuszającego szczęku blach i pękła jedna z jego szyb, pokrywając asfalt setkami odłamków. To właśnie w tym miejscu jeszcze przed sekundą znajdowały się moje nogi.

Przepraszam, może mi ktoś rozrysować ten fragment? Bo ja z tego opisu zrozumiałam tyle, że Wardo sięgnął pod vana, co sprawiło, że pękła jedna z szyb, której odłamki na szczęście nie drasnęły Belli, bo nóżki naszej heroiny zostały wcześniej przesunięte w bok przez magiczną siłę.

Tak oto zakończyła żywot jedna z najwspanialszych postaci w tej serii – uczcijmy jej starania gifem!




Uważaj – [Edward] ostrzegł mnie, widząc, że staram się podnieść. – Sądzę, że uderzyłaś się w głowę naprawdę mocno.

Uroczy eufemizm, panie Cullen. Szkoda, że zapomniał pan dodać, że nic podobnego by się nie stało, gdybyś najzwyczajniej w świecie złapał ją w pasie i uciekł w siną dal.

Au – syknęłam zaskoczona.
A nie mówiłem. – Zdawało mi się, że pomimo naszego położenia, musi hamować śmiech.

Asshole: + 300

Bella chce wiedzieć, jakim cudem McSparkle zdołał w pół sekundy przemieścić się przez pół parkingu; ten oczywiście wmawia jej, że stał tuż obok. Tymczasem wybucha wrzawa:

Tylko się nie ruszajcie – ktoś nam poradził.
Wyciągnijcie Tylera z auta! – krzyknął ktoś inny.

O, faktycznie, przecież w tamtym samochodzie też siedział jakiś człowiek – nie, żeby Belka (którą częściowo tłumaczy szok, jakiego z pewnością doznała) i Edek przejmowali się podobnymi szczegółami. Zwłaszcza ten drugi, po tym, jak niemal zgniótł biednego chłopaka razem z jego pojazdem, nie powinien zawracać sobie głowy.

Asshole: + 100

Dopiero sześciu sanitariuszy i dwóch nauczycieli – pan Verner i trener Clapp – zdołało przesunąć vana na tyle, żeby można było dojść do nas z noszami. Edward stanowczo odmówił skorzystania z tej formy transportu, ale gdy próbowałam iść w jego ślady, zdrajca powiedział ekipie ratunkowej, że uderzyłam się w głowę i mogę mieć wstrząs mózgu.

No nie! Jak on śmiał, szubrawiec – zwrócić uwagę sanitariuszy na fakt, że możesz potrzebować profesjonalnej pomocy medycznej!
Naprawdę, jaki ta dziewucha ma problem? Bycie pod opieką lekarza jest teraz towarzyskim obciachem, czy jak?

...Zaraz. Więc kadra i uczniowie WIEDZĄ, że Edzio też znalazł się w pobliżu vana?...I ten facet ma nadzieję, że przekonanie Belki, że coś sobie przywidziała magicznie sprawi, iż nikt z otoczenia nie zacznie dociekać, jakim cudem znalazł się obok panny Swan w tak krótkim czasie (nie, Meyer, NIE jest możliwym, by nikt nie zauważył go wcześniej, stojącego spokojnie obok swojego Volvo – to tak nie działa) i zdołał osłonić ich oboje przed zgnieceniem?

Naprawdę, przy tak inteligentnym kamuflażu aż dziw, że meyepiry uchowały się niezauważone do dzisiejszych czasów.

Głupota: + 150

Kiedy założono mi na szyję kołnierz ortopedyczny, niemal umarłam z upokorzenia.


Wybaczcie, wiem, że to już drugi raz w dzisiejszej analizie kiedy daję punkty bez komentarza, ale obawiam się, że słowa mnie zawodzą.

Głupota: + 30
Ego: + 30

Edward załapał się na miejsce koło kierowcy. Swoją butą działał mi na nerwy.

Zmierzch” jest o tyle zabawniejszy od pozostałych tomów, że czytając tego rodzaju komentarze naszej protagonistki jestem w pełni świadoma, iż już niedługo z jej ust nie będzie się wydobywać nic poza pieśniami pochwalnymi pod adresem Warda.

Bella i Edzio (oraz komisarz Swan, który pojawił się przed szkołą zawiadomiony o wypadku) docierają do szpitala.

Gdy mnie wynoszono z karetki, czułam, że robię z siebie pośmiewisko. W dodatku Edward wszedł do budynku energicznym krokiem, jak gdyby nigdy nic. Odprowadziłam go nienawistnym spojrzeniem.

*napawa się powyższym fragmentem z wielu różnych powodów, wliczając analizatorski masochizm*

Ponieważ nikt nie pofatygował się, żeby zaciągnąć zasłonki i zapewnić mi nieco prywatności, stwierdziłam, że pewnie nic takiego mi nie jest i nie muszę już mieć na sobie tego idiotycznego kołnierza ortopedycznego. Gdy tylko siostra odeszła, szybko go zdjęłam i cisnęłam pod łóżko.

Proszę, PROSZĘ, niech to spowoduje jakiś nieodwracalny uraz kręgosłupa u tej idiotki.

Głupota: + 200

Do Belli dołącza (będący w dużo gorszym stanie) Tyler:

Bello, nie wiem, jak cię prosić o wybaczenie.
Nic się nie stało, Tyler. A co z tobą, jak się czujesz? – Pielęgniarki odwijały właśnie jego bandaże, odsłaniając niezliczone płytkie nacięcia na czole i policzku.
Moje pytanie puścił mimo uszu.
Myślałem, że cię zabiję! Jechałem za szybko i przez ten lód... – Skrzywił się, kiedy jedna z sióstr zaczęła przemywać mu skaleczenia.

Tyler ma olbrzymie (i zrozumiałe) wyrzuty sumienia po tym, jak prawie zabił koleżankę z klasy.

Uwięziona na oddziale, musiałam znosić tyrady korzącego się Tylera. Obiecywał, że mi to wszystko jakoś wynagrodzi, i zadręczał się, choć powtarzałam, że nic takiego się nie stało. W końcu zamknęłam po prostu oczy i zaczęłam go ignorować. Teraz mógł tylko mamrotać coś pod nosem.



...

Ten chłopak był bliski pozbawienia życia drugiego człowieka. Na skutek niefortunnych okoliczności przyrody mógł zostać zabójcą.

NA WSZYSTKIE BÓSTWA GRECKIE I RZYMSKIE, CZY TY NAPRAWDĘ JESTEŚ TAK TĘPA, BY NIE ZDAWAĆ SOBIE SPRAWY, CO TEN NIESZCZĘŚNIK MUSI CZUĆ W DANEJ CHWILI?! JAK WIELKIM POTWOREM TRZEBA BYĆ, ŻEBY IGNOROWAĆ PRZEPROSINY CZŁOWIEKA, KTÓRY EWIDENTNIE JEST BLISKI HISTERII?! DLACZEGO JA MUSZĘ SIĘ MĘCZYĆ Z TĄ SOCJOPATKĄ JESZCZE PRZEZ KILKANAŚCIE ROZDZIAŁÓW?! VANIE TYLERA, DLACZEGO NAS ZAWIODŁEŚ???

Bitch: + 3000

Na salę wkracza lekarz, który zamierza dokonać oględzin niedoszłych ofiar. Jak sądzicie, czy jest to:

a) doktor House
b) doktor Burski
c) doktor Cullen?

Na wszelki wypadek mała podpowiedź:

W tym samym momencie na horyzoncie pojawił się lekarz i chcąc nie chcąc rozdziawiłam usta.
Przy tym porażająco przystojnym blondynie wysiadali wszyscy znani mi gwiazdorzy filmowi. Miał jednak bladą, zmęczoną twarz i ciemne sińce pod oczami.

Tak! Zgadliście. Oto Carlisle we własnej osobie. Przybył, by ocenić stan zdrowia Belki....

...Właściwie to dlaczego podszedł najpierw do niej, skoro Tyler jest zakrwawiony i ewidentnie cały w nerwach? Stefciu, ja wiem, że akcja tej książki to twój mokry sen z pobocznymi wątkami, ale postaraj się chociaż udawać, że twój awatar nie stanowi centrum wszechświata.

Mary Sue: + 3

Okazuje się, że naszej heroinie nic poważnego się nie stało (a niech to...) i może zmykać do domu.

(...) większość uczniów czeka na zewnątrz – poinformował nas doktor Cullen.
O nie – jęknęłam, zakrywając twarz dłońmi.

Na zewnątrz czego? Szpitala? Jakim cudem, skoro wypadek zdarzył się przed lekcjami? Dyrekcja zwolniła wszystkich do domu, żeby mogli utworzyć komitet powitalny? Ja rozumiem, że składanie hołdów Mary Sue jest naczelnym obowiązkiem wszystkich drugoplanowych postaci, ale błagam, zachowajmy resztki realizmu.

Nie chce mi się już nawet wyśmiewać faktu, że cała szkoła wyczekuje wieści o stanie zdrowia nowo przybyłej dziewczyny. O ile dobrze świadczyłoby o takim Ericu czy Jessice, że są zainteresowani kondycją nowej koleżanki, tak nie bardzo rozumiem, dlaczego wypadek Belci (dajcie spokój, wszyscy wiedzą, że Tyler się nie liczy) miałby spowodować drżenie serca u jakiegoś maturzysty lub ucznia pierwszej klasy liceum.

Głupota: +5
Mary Sue: + 50


No dobrze, opuściliśmy już gabinet lekarski, czas na konfrontację z Cullenem:

Czego chcesz? – spytał chłodno.
Jego wrogość nieco mnie wystraszyła i nie udało mi się odezwać do niego podobnie surowym tonem.
Obiecałeś mi wszystko wyjaśnić – przypomniałam.
Uratowałem ci życie. Starczy.
Rzucił to z taką niechęcią w głosie, że niemal się skuliłam.
Obiecałeś.
Bello, uderzyłaś się w głowę, pleciesz jakieś bzdury. – Chciał się mnie pozbyć.
Doprowadzona do szewskiej pasji, nie dawałam za wygraną.
Z moją głową jest wszystko w porządku.
Co chcesz ode mnie wyciągnąć? – Jego oczy rzucały gniewne błyski.
Chcę poznać prawdę – powiedziałam. – Chcę wiedzieć, dlaczego kazałeś mi kłamać.
A co według ciebie się niby wydarzyło? – burknął.

Prawdziwy dżentelmen starej daty! Ta Bella to jednak szczęściara.

Asshole: + 300

Edward wpatrywał się we mnie z politowaniem. Ale coś w jego twarzy mówiło mi, że jest spięty.
Uważasz, że podniosłem vana? – spytał z pogardliwym niedowierzaniem. W tonie jego głosu było jednak coś podejrzanego, sztucznego, jakby to aktor wygłaszał swoją kwestię.
Skinęłam głową w milczeniu.
Przecież wiesz, że nikt ci nie uwierzy – dodał nieco prześmiewczym tonem.

:D

I ja mam uwierzyć, że to chłopię dało radę udawać zwykłego nastolatka od początków XX wieku? Przecież ten gamoń zachowuje się tak, jakby został przemieniony góra rok wcześniej i właśnie był zmuszony do pierwszej konfrontacji z człowiekiem mającym podejrzenia co do jego tożsamości!

Głupota: + 200

Oczywiście Cullen odmawia udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień i odpływa w siną dal. Belka idzie spotkać się z ojcem:

W poczekalni było gorzej, niż się spodziewałam. Zdawało się, że są tu wszyscy, absolutnie wszyscy ludzie z Forks, jakich znałam choćby z widzenia, i gapią się na mnie.

To już nawet nie jest śmieszne. Meyer, dam ci małą radę: spróbuj choć na chwilę zapomnieć, że panna Swan to twoje literackie „ja” i zastanów się, jak zachowaliby się mieszkańcy Forks, gdyby w miejscu Belci znalazła się rzeczywista nastolatka. Powinno pomóc.

Mary Sue: + 75

Charlie objął mnie ramieniem, ledwie mnie dotykając, i wyprowadził przez szklane drzwi. Pomachałam nieśmiało do kolegów i koleżanek, mając nadzieję, że ten gest ich uspokoi. Po raz pierwszy ucieszyłam się, że wsiadam do radiowozu.

Ludzka pani. I tak dobrze, że nie poinstruowała przybyłych, gdzie mogą udać się po autograf z dedykacją.

Bitch: + 1

Charlie odezwał się dopiero pod domem.
Hm... Powinnaś teraz zadzwonić do Renee. – Tato zwiesił głowę zawstydzony.
Powiedziałeś jej! – Wiedział, że się rozgniewam.
Przepraszam.
Wysiadając, trzasnęłam drzwiczkami samochodu nieco mocniej, niż to było konieczne.

OMG, jak mogłeś poinformować moją kochającą matkę o wypadku, w którym o mało co nie zginęłam????? Nienawidzę cię!!!!1111oneoneone!!!

Bitch: + 50

Bella zapewnia mamę przez telefon że nic jej nie jest i nie chce wracać ( w rzeczywistości pragnie po prostu zabawić się w pannę Marple i odkryć sekret tego wstrętnego rudzielca o niekreślonym kolorze oczu i sile Wyrwidęba), bierze tabletki przeciwbólowe i kładzie się spać.

Tej nocy po raz pierwszy śniłam o Edwardzie Cullenie.

Biedne maleństwo – nie dość, że otarła się o śmierć, to jeszcze musi znosić koszmary...


O czym śni nasza heroina? Jak Cullen zareaguje na śledztwo dziewczyny? Dowiecie się w następnym odcinku.


Statystyka:

Bitch: 3072
Głupota: 945
Asshole: 800
Mary Sue: 138
Ego: 70
Lenistwo: 10
Angst: 5


Maryboo

23 komentarze:

  1. Van Tylera... i życie staje się lepsze. :)
    Analiza jak zwykle przecudowna. Bohaterem jest tu oczywiście van Tylera... ołtarzyk i pokłony. Nie udało ci się, wszystko wina tego okropnego wampira, ale spokojnie, jestem pewna, że ktoś w sieci to naprawił i dałeś sobie radę z tą niewdzięczną dziewuchą!
    Co mnie najbardziej wkurza? Właśnie ta uwaga mieszkańców Forks skupiona na naszej drogiej heroinie. No proszę! Tyler miał o wiele gorzej a wszystko wyglądało tak, jakby nikt do niego nawet nie zajrzał.
    Dalej, zachowanie Belki względem chłopaka. Jestem pewna, że każda normalna dziewczyna albo by gościowi powiedziała, że mógł uważać, bo prawie ją do knędzy zabił albo chociaż wysłuchałaby jego przeprosin (ja osobiście sama próbowałabym uświadomić mu, że to wina tego okropnego lodu, bo wiem, jak to jest, jak samochód zatrzymuje się centymetr od ciebie tuż po tym, jak wpadł w poślizg).

    Jako ciekawostkę dodam, że czytałam jakieś opowiadanie po angielsku na temat właśnie Belli i Tylera. Dziewczyna miała jakiś sen, gdzie jej przyszłe "Ja", które zdecydowanie nienawidziło Edwarda, kazało jej się ogarnąć i nie gadać z Edwardem jak wróci do szkoły z Alaski. Oczywiście opowiadanie tak samo realne jak Zmierzch, czyli wcale, ale to wciąż lepsza historia miłosna niż właśnie twór Stefy.

    Pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypożyczyłam Zmierzch ze szkolnej biblioteki (!!! a Kalamburki nie mają) po 150 stronach stwierdzam, że:
    - Edward jest bucem (no, tu nie ma zaskoczenia)
    - Bella jest najnudniejszą osobą jaką znam, a jej popularność to dowód na poniższe
    - mieszkańcy Forks są ciężko upośledzeni - serio, mój kot przejrzałby poseudokamuflaż Cullenów
    - Cullenowie to idioci
    - kiedy Ed mówi o czytaniu w myślach przed oczami mam to: http://sunshine-kinney.tumblr.com/post/20685256862/justin-whatre-you-doing-brian-im-using-my#notes
    - I ship Jakeward. Oh yes, I ship them so hard. A ja uważałam Jimon za moją guilty pleasure (bo Snarry to jednak przebija wszystko)

    Szkoda, że van Tylera nie dał rady, książka tylko by na tym zyskała, a Tyler nie musiałby użerać się z Belcią.

    Cass.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to możliwe, że z tą suką identyfikowały się setki nastolatek na świecie? Bella denerwowała mnie już dawno, ale teraz poczułam prawdziwą ninawiść do tej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra analiza,fajnie się czyta.


    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  5. boże... jak sobie pomysle, ze kiedys uważałam tą książkę za nienajgorszą, to sie załamuję. z rozdziału na rozdział belka jest coraz głupsza, a postac cullena coraz bardziej idotyczna. po przerobieniu tych ruzdziałów od nowa po kilku latach, zmieniam zdanie z poprzednich komentarzy: ta książka nie jest od biedy znośna, ona jest zwyczajnie denna.
    A jeżeli tyle młodych dziewczyn utożsamiało się se swanówną to boję się o przyszłość gatunku ludzkiego.

    p.s. van taylera powinnien dostać Oskara za najlepszą rolę w całej 'sadze'. szkoda tylko, że mu się nie powiodło ;_;
    Pozdrawiam serdecznie
    Pico

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, przejdźmy do tego Vana Tylera.
    Jest parking, prawda? No jest jak wuj na ulicy. Po obu stronach jest pełno ludzi (naprzeciwko stoi Wardo, więc zakładam, że dystans dzielący dwie uliczki wcale taki daleki nie jest).
    Auta zaparkowane są, jak...? Nie wiadomo nie? Załóżmy, że normalnie: prostopadle. To mi nasuwa jedno pytanie. Skoro auta stały obok siebie, to... jak do urwy nędzy on chciał w nią wjechać? stała na środku? Czy jak? Nie rozumiem. Serio. Tym bardziej, że parking = pełno ludzi = NIE ZAWROTNA PRĘDKOŚĆ. No nie da się, jak co chwilę jakiś jołop może ci wyskoczyć pod maskę.
    Dalej, awaria układu:
    "Jego system kierowniczy odmówił posłuszeństwa, hamulce piszczały ostatkiem sił."
    Już pomijając sam fakt, że jest jasnowidzącą, że wie, że to układ kierowniczy to... to nie jest wcale taka łatwa sprawa. Ba, ona chyba nie wie do końca co to jest system kierowniczy. I nie, to nie działa tak, Meyer, że brak wspomagania to od razu niemożność prowadzenia auta.
    I te piszczące hamulce <3 Brawo! Oto przykład jak NIE próbować opanować auta podczas poślizgu. No nie!
    Swoją drogą, bardzo mi się podobają, te wszystkie awarie hamulców. Prowadząc zazwyczaj wyczuje się wcześniej, nie na parkingu, że coś się z hamulcami dzieje i O MAMUŚKU! Można zwalniać redukując biegi!

    Tu nie jestem pewna, ale... dojeżdżam ze wsi do miasta. I zdarza mi się jechać po śniegu. I... i jak w nocy popada to jest śnieg i... łańcuchów od razu nie zakładam. Łańcuchy niszczą koło, jeśli prowadzi się po lodzie/asfalcie. Tutaj z kolei raz mamy lód, raz mamy śnieg, raz mamy asfalt. Wtf?

    Analiza borska. Przywalenie głową w asfalt w prędkością 100km/h jest urocze XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś ta książka mi się podobała.
    Czytać zaczęłam od drugiej części i bardzo mi się podobała. Z pierwszą było inaczej mocno mnie zanudziła. Na ostatni tom czekałam z niecierpliwością i dopiero po przeczytaniu waszej analizy zrozumiałam jaki to gniot.
    Dziękuje za otwarcie mi oczu i uświadomienie jak złe zachowania promuje ałtorka w tydz "dziele".
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze co do poprzedniego rozdziału:

    "Byli ubrani skromnie, ale można było poznać, że gustują w markach z najwyższej półki."

    Ciekawe, po czym niby Sierotka Marysia Zuzia to poznała. Z tego co wiem, nigdzie nie ma mowy o tym, żeby interesowała się modą. Ja się nie interesuję i gdybym nie przeczytała treści "artykułu" http://www.kozaczek.pl/plotka.php?id=42853 , nie miałabym pojęcia, że ta kobieta jest słynną modelką, a ciuchy, które ma na sobie, to "marki z najwyższej półki".

    Może gdyby tak kołnierz ortopedyczny był od Versace, łatwiej by było nakłonić Belcię do noszenia go...

    Melomanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz się, mieli wypisane na plecach Versacze i Djor XD

      Usuń
    2. I Deutsche Gabana.

      Melomanka

      Usuń
    3. Bo Wy nie rozumiecie, że "marki z najwyższej półki" to taka sugestia, że oni wszyscy byli wysocy i mogli sięgnąć.

      Usuń
  9. Jak na razie przeczytałam analizę tylko tego rozdziału, ale mam zamiar zabrać się za resztę.
    Chciałabym Ci powiedzieć, że ja sama jestem fanką Zmierzchu (czytaj: fanką Embry'ego Calla, Jacoba Blacka i ostatnio nawet Benjamina) i kilka lat temu szalałam za Edwardem, ale zmienia to faktu, że podoba mi się Twoja analiza, tylko znalazłam jeden błąd:
    - te zdjęcia, które dałaś są z dwóch różnych filmów. Pierwsza fotografia oczywiście pochodzi ze Zmierzchu, ale ta druga bodajże z Zaćmienia, a przecież wiadomo, że z filmu na film wszyscy wyglądają inaczej (inna fryzura, bardziej podkreślone złoto w oczach). Jednak masz rację, że trudno nie zauważyć różnicy między złotem, a czernią i trzeba być mega tępym, lub super naiwnym, żeby dać sobie wmówić, że to od żarówek.
    Już się biorę za dwa wcześniejsze rozdziały, a potem może za resztę dzieł (szczególnie chciałabym już przeczytać Waszą interpretację Przed Świtem).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz mi wpadło do głowy, że gdy skończycie Zmierzch, to mogłybyście wziąść się za Intruza, także autorstwa Stefci. To tylko taka propozycja, ale z chęcią bym o tym poczytała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Chcę koszulkę z logiem nowego teamu. Chcę as fuck.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam po prostu, że ci się chcę. Analiza jak najbardziej mi się podoba. Zawiera w sobie stuprocentowe mądrości, serio. ;)

    Ach, przeczytałam klika notek dotyczących bodajże "Zaćmienia". Skłamałaś! Jak to Bells nie walczyła? Walczyła ze swoim alter emo-ego, przecież to on jej podsuwał te wszystkie angst(y). I cóż z tego, że walka była nierówna? ;)

    Pozdrawiam. Czekam na więcej ciasteczek.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Naprawdę, przy tak inteligentnym kamuflażu aż dziw, że meyepiry uchowały się niezauważone do dzisiejszych czasów"

    oni udawali uprzejmie, że nic nie widzą, wiecie nie chcieli im robić przykrości. To takie naiwne stworzonka te Meyerpiry...

    OdpowiedzUsuń
  14. Analiza cudna, ale do jednego się trochę przyczepię ;)

    "Dyrekcja zwolniła wszystkich do domu, żeby mogli utworzyć komitet powitalny? Ja rozumiem, że składanie hołdów Mary Sue jest naczelnym obowiązkiem wszystkich drugoplanowych postaci, ale błagam, zachowajmy resztki realizmu."
    W podstawówce kiedyś jedna dziewczyna z 5 klasy miała w szkole wypadek - zasłabła i spadła ze schodów na półpiętro. Wszystkie klasy od 4 do 6 mimo iż kojarzyły ją tylko z widzenia maniacko latały do niej do szpitala (gdzie była tydzień) przynosząc jakieś czekoladki, karteczki itp. Co ciekawe nie była to mała mieścina, gdzie wszyscy się znają, a Warszawa, więc klas była masa, więc większość kojarzyła koleżankę z widzenia. Za to sama klasa tej dziewczyny - została tego dnia zwolniona z lekcji, bo spora część kolegów chciała pojechać pod szpital i czekać na wiadomości co z koleżanką. Może na dzieciakach z podstawówki robi to większe wrażenie. Niemniej wydaje mi się, że w małych miasteczkach na bank coś takiego jest prawdopodobne.
    Druga sprawa z tym zwracaniem uwagi na Bellę. Kiedyś przez parę miesięcy mieszkałam u babci w miasteczku na mazurach (liczącym ponad 5000 mieszkańców) i straszliwie irytowali mnie nieznajomi, którzy zaczepiali mnie i zagadywali, bo jestem przecież wnuczką pani X. Żeby było śmiesznie bywałam tam regularnie na wakacjach (i chyba dlatego wszyscy się tak interesowali, że nagle zjawiam się na dłużej). Była też bardzo podobna sytuacja z latającymi za mną chłopakami z sąsiedztwa. Wydaje mi się, że po prostu zainteresowanie wynikało z tego, że jednocześnie nowa osoba i zarazem ktoś swój, bo przecież wnuczka dobrej znajomej pani X. Co prawda książka mocno to wyolbrzymia, bo trzeba mieć olbrzymią manię prześladowczą i rozdmuchane ego, by tak strasznie to przeżywać i robić z siebie gwiazdę. Zwłaszcza, że taka sytuacja nie trwa zazwyczaj długo. Niemniej nie jest to takie wyssane z palca jak piszecie. ;D

    Co do analizy... Uwielbiam Wasze analizy. I od dziś dołączam do grona fanów vana :D
    Lecę czytać dalej, bo zabawa świetna.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *zamiast drugiego "więc" miało być "i" ;)

      Usuń
    2. Mój kolega ostatnio jadąc rowerem miał czołowe zderzenie z innym rowerem. Mieszkam w nieco mniejszym mieście niż Warszawa, ale i tak dość sporym. Kolega wyszedł ze złamaną ręką, wstrząsem mózgu, złamanym nosem i wieloma siniakami i zadrapaniami.
      NIKT do niego nie przyszedł do szpitala, po jego powrocie, a czasem nawet przed chłopcy żartowali z tego wypadku, kiedy wiadomo już było, że koledze nic nie jest. Więc jest raczej różnie.

      Usuń
  15. W tym momencie zacytuję moją polonistkę z liceum, nazywaną przez naszą klasę "Kobietą Obojga Nazwisk": "Starczy to może być wiek. Mówi się WYSTARCZY."

    OdpowiedzUsuń
  16. "NA WSZYSTKIE BÓSTWA GRECKIE I RZYMSKIE, CZY TY NAPRAWDĘ JESTEŚ TAK TĘPA, BY NIE ZDAWAĆ SOBIE SPRAWY, CO TEN NIESZCZĘŚNIK MUSI CZUĆ W DANEJ CHWILI?! JAK WIELKIM POTWOREM TRZEBA BYĆ, ŻEBY IGNOROWAĆ PRZEPROSINY CZŁOWIEKA, KTÓRY EWIDENTNIE JEST BLISKI HISTERII?! DLACZEGO JA MUSZĘ SIĘ MĘCZYĆ Z TĄ SOCJOPATKĄ JESZCZE PRZEZ KILKANAŚCIE ROZDZIAŁÓW?! VANIE TYLERA, DLACZEGO NAS ZAWIODŁEŚ???"

    No wiecie, to nie jest ładny komentarz. Potępiacie Belkę za bezduszność (oczywiście słusznie), ale kawałek dalej żałujecie, że Tyler jednak dziewczyny nie zabił. ("Dlaczego nas zawiodłeś???")

    OdpowiedzUsuń